Impreza pod nazwą Złote Popołudnie odbywała się w pałacu Goetzów w Brzesku. Szczegóły TUTAJ
i TU . Pałac jak spod igiełki. Świeżo po remoncie wyglądał zabójczo, taką chatynkę to ja bym chciała mieć. Trzeba się było, więc do pałacu dostosować poprzez odpowiednią kreację. Najpierw było szycie powolutku -przecież w końcu mam czas a potem oczywiście wszystko na ostatnią chwilę i byle jak. Z tego wszystkiego nawet w piątek przed wyjazdem nie poszłam do pracy, by móc dokończyć suknię balową - zaczęłam ją szyć ok 16.00 a skończyłam o 1.00 w nocy. Wcześniej musiałam podokańczać kilka drobnostek w sukni dziennej takich jak guziki, dziurki, rękawy, spódnicę...Guziki pasmanteryjne jakie zrobiłam okazały się za duże do dziurek, więc skończyło się na drewnianych. Sam stanik nie ma taśmy w talii i ani jednego fiszbina, a wszystkie kołnierzyki jakie miałam okazały się za małe do dekoltu- wszystko to grzecznie nadrobię teraz. Z kolei stanik balowy krojony niemal po ciemku kroiłam jeszcze raz bo mi się pomyliła lewa strona tkaniny z prawą...ech szycie/życie...
Stanik ten też musi dostać fiszbiny, taśmę w talii a spódnica kilka haftek- niech żyje wynalazca agrafki, który pewnie uratował większość naszych kreacji w tym dniu.
Po uporaniu się z szyciem i spakowaniu mogliśmy ruszyć zabierając po drodze do naszego powozu jeszcze dwie damy. Małżonek mój zgłosił chęć uczestnictwa w imprezie oficjalnie dlatego, że lubi przebieranki ;-), mniej oficjalnie -bo musiał pilnować żony, która po raz kolejny wyraziła chęć robienia publicznie striptisu- patrz pokaz XIX wiecznej bielizny
Męża także należało odziać stąd po przekopaniu szaf i pewnego portalu aukcyjnego wzbogacił się on o surdut, koszulę do fraka, frak i cylinder. Muszkę czarną, muszkę białą i białą kamizelkę do fraka uszyłam już sama. Reszta garderoby była pozostałością po ślubie :-)
Post o sukniach popełnię wkrótce.
Co do samej imprezy chyba nie muszę pisać, że było super ? Żałuję tylko, że buty mi tak załatwiły stopy, że w trakcie balu mogłam tylko patrzeć jak inni tańczą... Ale za to z innymi damami w "kwiecie wieku" siedziałyśmy na krzesełkach pod ścianą i pilnowałyśmy, żeby panny zbytnio nie szalały.
Chyba uszyję sobie czarną, dostojną i zapiętą po uszy suknię i rzeczywiście następnym razem będę robić za matronę.
Dziękuję wszystkim za świetną zabawę i towarzystwo.
To teraz zdjęcia:
Spacerek po ogrodzie oczekując na gości
Małżonek wersji piknikowej
Jaśnie Państwo na tle włości
Dumny dziedzic
Nonszalancki dziedzic...
Witamy, witamy Państwa w naszych skromnych progach i zapraszamy do sali balowej
Muszę się rozejrzeć czy wszyscy goście już są?
Najładniejsze moje zdjęcie z imprezy wg mojego męża
Najładniejsze moje zdjęcie z imprezy wg mnie
Pasuje Wam ten pałac :D Kompletowanie garderoby męża musiało być pewnie nie lada przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńA buty miałaś takie śliczne! Nie miałam pojęcia, że tak Cię załatwiły :|
Najlepsze jest to, że po raz pierwszy w życiu buty nie obtarły mi jak zwykle pięty tylko palce. No i jeszcze zgubiłam fleki, więc się na tej posadzce elegancko rozjeżdżałam. Buty były nowiuteńkie-tyle co w domu pochodziłam, żeby sprawdzić czy wszystko gra
UsuńNa kolejną imprezę koniecznie zabierzcie dziewczynki. Wtedy będzie już rodzina na włościach w komplecie :)
OdpowiedzUsuńJesli ty weźmiesz chłopaków to nie ma sprawy :-)
UsuńPlanuję i zaczęłam ich już intensywnie urabiać (ten najstarszy najbardziej oporny)
Usuńjaka matrona, no jaka, piękne suknie , piękne zdjęcia ,piekna dama i piękny pan:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądaliście - nie mogłam się napatrzeć na Twoją suknię i wszystkie dodatki. Żałuję tylko, że nie widziałam na żywo wieczorowej...
OdpowiedzUsuń